- Dzień dobry! - rozbrzmiał głos Martyny. - Jak pierwsza noc w nowym domu?
- Błagam cię, nie krzycz tak. - wymamrotałam, zasłaniając głowę poduszką.
- Aaa no tak, zapomniałam. Wczorajszego wieczora nie znałaś pojęcia umiar. - zaśmiała się. - Chodź, dam ci coś na ból głowy.
Zwlekłam się z łóżka, przetarłam oczy i sięgnęłam po telefon, żeby zobaczyć, która jest godzina. 13:05. Brawo Strusińska! Przespałaś połowę dnia. Zauważyłam także, że przyszła do mnie jedna wiadomość tekstowa od nieznanego mi numeru. Treść jeszcze bardziej mnie zadziwiła i wprawiła w osłupienie.
Zwlekłam się z łóżka, przetarłam oczy i sięgnęłam po telefon, żeby zobaczyć, która jest godzina. 13:05. Brawo Strusińska! Przespałaś połowę dnia. Zauważyłam także, że przyszła do mnie jedna wiadomość tekstowa od nieznanego mi numeru. Treść jeszcze bardziej mnie zadziwiła i wprawiła w osłupienie.
- Martyna znasz może ten numer? - spytałam, drapiąc się po głowie. - Dostałam jakiegoś dziwnego sms-a...
- "Pewnie niczego nie pamiętasz i zastanawiasz się kim jestem oraz dlaczego mam Twój numer. Bądź o 14:30 pod kawiarnią na Jaśminowej, to wszystko ci wyjaśnię. Do zobaczenia!" - czytała na głos wiadomość. - Co to jest?
- Też chciałabym to wiedzieć.
- A może to ten koleś, z którym gadałaś w klubie napisał? - mówiła, zajadając kanapkę. - Chyba wpadłaś mu w oko!
- Z kim ja wczoraj rozmawiałam? Nic nie pamiętam... - spojrzałam przerażonym wzrokiem na współlokatorkę. - Nigdy więcej imprez. - podsumowałam i położyłam obolałą głowę na zimny stół.
- Pójdziesz na to spotkanie?
- A jak to jakiś zboczeniec albo morderca? Daj spokój! Nie będę bawić się w żadne randki w ciemno. - machnęłam ręką i weszłam do łazienki, w celu wzięcia prysznica i przebrania się w wybrany wcześniej strój.
Mój rozum toczył batalię z sercem. Zastanawiałam się czy nie zaryzykować i nie pójść na te tajemnicze spotkanie. Nigdy nie umawiałam się z nieznajomymi, bo bałam się, że to będzie jeden wielki niewypał, ale może lepiej przestać myśleć o konsekwencjach i raz w życiu zaszaleć.
- Czyli jednak spotkasz się z nim? - spytała, oglądająca telewizję Martyna.
- Zaryzykuję... myślisz, że warto tam iść?
- Jeśli to ten chłopak, który wczoraj tak cię zaczepiał w klubie, to tak, warto. - powiedziała. - Czy ty zawsze musisz wyrywać największych przystojniaków?! - zaśmiałyśmy się obie.
- Do zobaczenia!
- Powodzenia!
Bydgoszcz znałam już dość dobrze, bo na wakacjach często tu przyjeżdżałam, więc znalezienie kawiarni nie było dla mnie zbyt dużym wyzwaniem. Droga zajęła mi około 20 minut. Spojrzałam na zegarek. 14:29. Cóż za punktualność.
- Cześć Olga. - usłyszałam głos. Odwróciłam się i zobaczyłam... Dawida z wielkim bukietem czerwonych tulipanów. Skąd wiedział, że to moje ulubione kwiaty? Stałam z otwartą z wrażenia buzią i nie mogłam wydukać żadnego słowa. - To dla ciebie. - podał mi bukiet i uśmiechnął się.
- Dz-dzięki. Możesz mi wyjaśnić...
- Wejdźmy do środka, o wszystkim ci opowiem. - przerwał mi. - Zapraszam. - uśmiechnął się i otworzył przede mną drzwi do kawiarni.
Zajęliśmy miejsca i złożyliśmy zamówienie. Nie mogłam patrzeć na śliniącą się na widok Dawida kelnerkę. Uśmiechała się do niego, kokietowała go i prawiła mu słodkie słówka. Nawet nie wiecie jakim śmiechem buchnęłam, kiedy ta sama kelnerka wywróciła się, niosąc szarlotkę oraz kawę do naszego stolika.
- Tak bardzo to panią śmieszy? - warknęła.
- Skądże... - zasłoniłam ręką roześmianą twarz, by nie prowokować więcej zdenerwowanej kobiety.
- Co robisz w Bydgoszczy? - zapytał nagle chłopak, bacznie mi się przyglądając.
- Przeprowadziłam się.
- Coś się stało, że zwiałaś z Warszawy aż tutaj?
- Wspomnienia i przykre sytuacje. Chciałam się od nich uwolnić. - odparłam, patrząc przez okno na spadające z drzew liście.
- Rozumiem. - mruknął cicho. - Nie przestraszyłem cię dziś tym sms-em? Sądząc po twoim wczorajszym stanie pewnie nie pamiętasz, że dałaś mi swój numer. - uśmiechnął się, a ja poczerwieniałam ze wstydu.
- Masz rację, nic nie pamiętam. Mam nadzieję, że nie zrobiłam, ani nie powiedziałam nic głupiego? - spytałam przerażona. A co jeśli po pijaku wyznałam Dawidowi, że mi się podoba?
- Nic złego nie zrobiłaś... Tylko tańczyłaś. - odetchnęłam z ulgą. - Nie wiedziałem, że umiesz się tak ruszać.
- Dzięki. - rzuciłam i oboje się zaśmialiśmy.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tyle czasu, że aż obsługa wyprosiła nas z lokalu, bo już zamykali. Mimo moich sprzeciwów, nie udało mi się przekonać chłopaka, że sama za siebie zapłacę. Ruszyliśmy w stronę mojego bloku, bo Dawid zobowiązał się do tego, że mnie odprowadzi... a pomyśleć, że jeszcze parę godzin temu zastanawiałam się czy przyjść na to spotkanie. Gdybym tego nie zrobiła to byłby to chyba jeden z największych błędów w moim życiu.
- Mogę cię o coś zapytać? - odezwał się, patrząc mi w oczy.
- Pewnie...
- Czemu już nie grasz? - spytał, a to pytanie wgniotło mnie w podłogę. Dosłownie. Powróciły wszystkie wspomnienia, a wraz z nimi ból po stracie najważniejszej w życiu rzeczy.
- Kontuzja. - rzuciłam i odwróciłam głowę w drugą stronę, by chłopak nie zobaczył spływającej po policzku łzy.
- Przepraszam, nie wiedziałem. Nie chciałem. - mówił. - Nie płacz, proszę. Przepraszam jeszcze raz. - przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
- To nie twoja wina.
- Moja. Wybaczysz mi? Naprawdę nie chciałem. - przepraszał po raz kolejny.
- Nic się nie stało, nie martw się. Tak już w życiu bywa... - szepnęłam. - To tutaj mieszkam. - wskazałam na wysoki budynek.
- Dziękuję, że zgodziłaś się spotkać.
- Dziękuję za miły wieczór. Do zobaczenia. - odeszłam i pomachałam mu na pożegnanie.
- Do zobaczenia.
Weszłam do mieszkania, w którym czuć było zapach pieczonego ciasta. Martyna uwielbiała gotować. Czasami miałam wrażenie, że mija się z powołaniem i powinna zainteresować się profesją kucharza, a nie studiować zarządzanie.
Opowiedziałam Martynie o spotkaniu z Dawidem, bo nie dałaby mi spokoju, gdybym tego nie zrobiła. Byłam bardzo zmęczona, a na jutro byłam umówiona z dwoma uczniami. Wskoczyłam pod prysznic, zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka. Już prawie zasypiałam, kiedy mój telefon zaczął wibrować.
- "Pewnie niczego nie pamiętasz i zastanawiasz się kim jestem oraz dlaczego mam Twój numer. Bądź o 14:30 pod kawiarnią na Jaśminowej, to wszystko ci wyjaśnię. Do zobaczenia!" - czytała na głos wiadomość. - Co to jest?
- Też chciałabym to wiedzieć.
- A może to ten koleś, z którym gadałaś w klubie napisał? - mówiła, zajadając kanapkę. - Chyba wpadłaś mu w oko!
- Z kim ja wczoraj rozmawiałam? Nic nie pamiętam... - spojrzałam przerażonym wzrokiem na współlokatorkę. - Nigdy więcej imprez. - podsumowałam i położyłam obolałą głowę na zimny stół.
- Pójdziesz na to spotkanie?
- A jak to jakiś zboczeniec albo morderca? Daj spokój! Nie będę bawić się w żadne randki w ciemno. - machnęłam ręką i weszłam do łazienki, w celu wzięcia prysznica i przebrania się w wybrany wcześniej strój.
Mój rozum toczył batalię z sercem. Zastanawiałam się czy nie zaryzykować i nie pójść na te tajemnicze spotkanie. Nigdy nie umawiałam się z nieznajomymi, bo bałam się, że to będzie jeden wielki niewypał, ale może lepiej przestać myśleć o konsekwencjach i raz w życiu zaszaleć.
- Czyli jednak spotkasz się z nim? - spytała, oglądająca telewizję Martyna.
- Zaryzykuję... myślisz, że warto tam iść?
- Jeśli to ten chłopak, który wczoraj tak cię zaczepiał w klubie, to tak, warto. - powiedziała. - Czy ty zawsze musisz wyrywać największych przystojniaków?! - zaśmiałyśmy się obie.
- Do zobaczenia!
- Powodzenia!
Bydgoszcz znałam już dość dobrze, bo na wakacjach często tu przyjeżdżałam, więc znalezienie kawiarni nie było dla mnie zbyt dużym wyzwaniem. Droga zajęła mi około 20 minut. Spojrzałam na zegarek. 14:29. Cóż za punktualność.
- Cześć Olga. - usłyszałam głos. Odwróciłam się i zobaczyłam... Dawida z wielkim bukietem czerwonych tulipanów. Skąd wiedział, że to moje ulubione kwiaty? Stałam z otwartą z wrażenia buzią i nie mogłam wydukać żadnego słowa. - To dla ciebie. - podał mi bukiet i uśmiechnął się.
- Dz-dzięki. Możesz mi wyjaśnić...
- Wejdźmy do środka, o wszystkim ci opowiem. - przerwał mi. - Zapraszam. - uśmiechnął się i otworzył przede mną drzwi do kawiarni.
Zajęliśmy miejsca i złożyliśmy zamówienie. Nie mogłam patrzeć na śliniącą się na widok Dawida kelnerkę. Uśmiechała się do niego, kokietowała go i prawiła mu słodkie słówka. Nawet nie wiecie jakim śmiechem buchnęłam, kiedy ta sama kelnerka wywróciła się, niosąc szarlotkę oraz kawę do naszego stolika.
- Tak bardzo to panią śmieszy? - warknęła.
- Skądże... - zasłoniłam ręką roześmianą twarz, by nie prowokować więcej zdenerwowanej kobiety.
- Co robisz w Bydgoszczy? - zapytał nagle chłopak, bacznie mi się przyglądając.
- Przeprowadziłam się.
- Coś się stało, że zwiałaś z Warszawy aż tutaj?
- Wspomnienia i przykre sytuacje. Chciałam się od nich uwolnić. - odparłam, patrząc przez okno na spadające z drzew liście.
- Rozumiem. - mruknął cicho. - Nie przestraszyłem cię dziś tym sms-em? Sądząc po twoim wczorajszym stanie pewnie nie pamiętasz, że dałaś mi swój numer. - uśmiechnął się, a ja poczerwieniałam ze wstydu.
- Masz rację, nic nie pamiętam. Mam nadzieję, że nie zrobiłam, ani nie powiedziałam nic głupiego? - spytałam przerażona. A co jeśli po pijaku wyznałam Dawidowi, że mi się podoba?
- Nic złego nie zrobiłaś... Tylko tańczyłaś. - odetchnęłam z ulgą. - Nie wiedziałem, że umiesz się tak ruszać.
- Dzięki. - rzuciłam i oboje się zaśmialiśmy.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tyle czasu, że aż obsługa wyprosiła nas z lokalu, bo już zamykali. Mimo moich sprzeciwów, nie udało mi się przekonać chłopaka, że sama za siebie zapłacę. Ruszyliśmy w stronę mojego bloku, bo Dawid zobowiązał się do tego, że mnie odprowadzi... a pomyśleć, że jeszcze parę godzin temu zastanawiałam się czy przyjść na to spotkanie. Gdybym tego nie zrobiła to byłby to chyba jeden z największych błędów w moim życiu.
- Mogę cię o coś zapytać? - odezwał się, patrząc mi w oczy.
- Pewnie...
- Czemu już nie grasz? - spytał, a to pytanie wgniotło mnie w podłogę. Dosłownie. Powróciły wszystkie wspomnienia, a wraz z nimi ból po stracie najważniejszej w życiu rzeczy.
- Kontuzja. - rzuciłam i odwróciłam głowę w drugą stronę, by chłopak nie zobaczył spływającej po policzku łzy.
- Przepraszam, nie wiedziałem. Nie chciałem. - mówił. - Nie płacz, proszę. Przepraszam jeszcze raz. - przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
- To nie twoja wina.
- Moja. Wybaczysz mi? Naprawdę nie chciałem. - przepraszał po raz kolejny.
- Nic się nie stało, nie martw się. Tak już w życiu bywa... - szepnęłam. - To tutaj mieszkam. - wskazałam na wysoki budynek.
- Dziękuję, że zgodziłaś się spotkać.
- Dziękuję za miły wieczór. Do zobaczenia. - odeszłam i pomachałam mu na pożegnanie.
- Do zobaczenia.
Weszłam do mieszkania, w którym czuć było zapach pieczonego ciasta. Martyna uwielbiała gotować. Czasami miałam wrażenie, że mija się z powołaniem i powinna zainteresować się profesją kucharza, a nie studiować zarządzanie.
Opowiedziałam Martynie o spotkaniu z Dawidem, bo nie dałaby mi spokoju, gdybym tego nie zrobiła. Byłam bardzo zmęczona, a na jutro byłam umówiona z dwoma uczniami. Wskoczyłam pod prysznic, zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka. Już prawie zasypiałam, kiedy mój telefon zaczął wibrować.
"Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. Chciałem Ci tylko powiedzieć dobranoc i jeszcze raz podziękować za cudowny dzień!"
Uśmiechnęłam się i odpisałam Dawidowi na sms-a. Gdyby ktoś kilka tygodni temu powiedział mi, że mężczyzna moich marzeń będzie życzył mi dobranoc, zabierał na spotkania i przynosił kwiaty to bym go wyśmiała. To wszystko było nieprawdopodobne. Po tylu miesiącach cierpień, wreszcie cieszę się życiem. Długo na to czekałam...
--------------------------------------------------
Dawid bierze się do roboty i korzysta z tego, że zdobył numer Olgi. Dzisiaj pierwsze spotkanie tych dwojga. Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie Wam do gustu!
p.s. Dziękuję za wasze opinie na temat sposobu zakończenia tego opowiadania. Bardzo mi pomogły i wreszcie wymyśliłam coś co i Wam powinno się spodobać i mnie będzie satysfakcjonować! Do napisania!
p.s. Dziękuję za wasze opinie na temat sposobu zakończenia tego opowiadania. Bardzo mi pomogły i wreszcie wymyśliłam coś co i Wam powinno się spodobać i mnie będzie satysfakcjonować! Do napisania!
Czytasz + komentujesz = motywujesz!
Mila.