środa, 4 marca 2015

Rozdział 10

Kilka miesięcy później...
     30 września. Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęło tyle czasu. Prawie całe wakacje spędziliśmy z Olkiem u cioci Alicji na wsi pod Bydgoszczą. Nasz wyjazd pozytywnie wpłynął na zachowanie rodziców. Zmienili się. Codziennie do nas wydzwaniali, pytali co u nas i przepraszali za to, co zrobili. Nasze zniknięcie sprawiło także, że ponownie się do siebie zbliżyli. Co prawda, nie było jeszcze tak jak dawniej, ale liczę na to, że w przyszłości wrócą do siebie. 
     Oli wrócił do Warszawy i zamieszkał z mamą, która tym razem przysięgła, że już nigdy nie wywinie takiego numeru jak kiedyś, a ja postanowiłam opuścić moje rodzinne miasto. Chciałam odciąć się od przykrych sytuacji, które mnie tam spotkały i rozpocząć nowy etap w moim życiu.
     Zdałam maturę, ale nie zdecydowałam się na żadne studia. Nie miałam do tego głowy. Postanowiłam, że zacznę studiować dopiero w następnym roku. Teraz dorabiałam sobie udzielaniem korepetycji, a poza tym finansowo wspomagali mnie rodzice.
     Przez te miesiące Dawida widziałam jedynie przez szklany ekran, oglądając mecze reprezentacji. Strasznie mi go brakowało, ale co mogłam zrobić? 
     Na wakacjach poznałam masę cudownych ludzi m.in. Martynę, czyli moją przyszłą współlokatorkę - szaloną, zwariowaną i kochaną dziewiętnastolatkę, która w tym roku zaczyna studia na kierunku zarządzanie.
     Dziś dzień, w którym wyprowadzam się do Bydgoszczy. Niezły przypadek prawda? Będę mieszkać w tym samym mieście co Dawid. Sama nie umiem zdecydować czy to dobrze czy nie.
     Spakowałyśmy z Martyną resztę klamotów do mojego czerwonego auta i wyruszyłyśmy w kierunku Bydgoszczy. Dziś zaczynałam nowy rozdział w swoim życiu. Czy będzie on szczęśliwy? Nie wiem, ale czasami taka spontaniczność jest lepsza od planowania i zamartwiania się na zapas.
- Jesteśmy na miejscu! - krzyknęłam do Martyny, parkując przed wysokim, białym blokiem. 
- Chodź, chodź, szybko! Już nie mogę się doczekać! - wysiadła z samochodu i od razu pobiegła w kierunku bloku, zostawiając mnie na środku ulicy z trzema kartonami, wypełnionymi drobiazgami i dodatkami do naszego nowego domu.
     Powoli przytaszczyłam kartony do windy, która zawiozła mnie na szóste piętro. Drzwi windy się otwierają, a ja słyszę okrzyki radości, wydawane przez moją współlokatorkę. 
- Popatrz jak tu jest pięknie! - krzyczała biegając od garderoby do sypialni, z sypialni do łazienki i z łazienki do kuchni.
- Coś czuję, że nie wytrzymam z tobą za długo. - uśmiechnęłam się pod nosem.
- No co ty, będzie cudownie! Musimy gdzieś dziś wyjść i oblać nasz nowy dom!
- Najpierw pomóż mi wtaszczyć tu te kartony wieczna imprezowiczko! - burknęłam, ciągnąc ogromne pudło.
     Cały dzień minął nam na rozpakowywaniu się i zakupie najpotrzebniejszych rzeczy. Zegar w salonie właśnie wskazywał 19. Padłam na kanapę potwornie zmęczona i włączyłam muzykę.
- Co tak leżysz? Zbieraj się, zaraz wychodzimy! - klasnęła w dłonie Martyna.
- Oszalałaś? Przecież ja nie dam radę ręką ruszyć, a ty mnie chcesz jeszcze zaciągać na jakieś potańcówki!
- Olga, no ale proszę, proszę, proszę! Może poznam jakiegoś przystojnego faceta. - oparła głowę na ręce i się rozmarzyła. - Błagam cię, chodźmy!
- Zrobię to dla ciebie i dla tego twojego "przystojnego faceta", którego masz w planach poznać... - rzuciłam i zwlokłam się z kanapy.
     Skierowałam się w stronę naszej nowej garderoby i szukałam idealnego zestawu na dzisiejszą noc. Wybrałam białą, zwiewną, krótką sukienkę, niezbyt wysokie, czarne szpilki, a na wierzch zarzuciłam kurtkę w tym samym kolorze. 
     Martyna wypatrzyła klub "Magneta", do którego już po chwili weszłyśmy. Ludzi było naprawdę sporo. DJ znał się na swojej robocie i wszyscy chętnie tańczyli do puszczanej przez niego muzyki. W całym lokalu czuć było intensywny zapach alkoholu, który już po chwili pieścił moje gardło.

PERSPEKTYWA DAWIDA:

     Wybraliśmy się z kilkoma kolegami z drużyny na imprezę. Chcieliśmy się wyszaleć przed zbliżającą się ligą. Kuba zaproponował zabawę w klubie, w którym jeszcze nigdy nie byłem. Rzadko bywałem w takich miejscach i raczej nie byłem typem wiecznego imprezowicza.
     Tłum był dosyć duży, ale miałem nadzieję, że nikt nas nie rozpozna. Niestety siatkarz musi liczyć się z tym, że jest bardziej rozpoznawalny niż statystyczny Kowalski. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na czterech dwumetrowych chłopaków i w spokoju mogliśmy się bawić.
- Może wreszcie kogoś poznasz i przestaniesz myśleć o tej Oldze. - szturchnął mnie Kuba, kiedy staliśmy koło baru i składaliśmy zamówienie.
- A kto powiedział, że chcę zapomnieć? - odparłem i wypiłem kieliszek trunku.
     Kuba tylko machnął ręką i ruszył na parkiet. Siedziałem przy barze i obserwowałem tańczących ludzi. Nie miałem ochoty ruszać się stąd nigdzie i wolałem spędzić ten wieczór na uboczu.
- Zatańczymy przystojniaku? - szepnęła mi do ucha jakaś wymalowana, szczupła, brunetka.
- Szukaj dalej...
- No chodź! - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę wprost na środek parkietu. Nie wypadało wrócić na miejsce, więc zacząłem tańczyć z dziewczyną. Nagle ktoś krzyknął "odbijamy" i koło mnie znalazła się wysoka dziewczyna z długimi , blond włosami. Pochłonięta była tańcem i nie dane mi było, ujrzeć jej twarzy. Dopiero, kiedy piosenka się skończyła, a blondynka uniosła głowę, zorientowałem się, kto to jest. Przecież to Ona. To Olga. Roześmiana, szczęśliwa i... dość porządnie wstawiona, ale cały czas tak samo czarująca. Nie widziałem jej prawie 4 miesiące i przez ten czas, codziennie modliłem się, aby dane mi było chociaż jeszcze jeden raz ją ujrzeć. Spełniło się...
- Hej Olga, chodź, wracamy do domu. - podbiegła do nas dziewczyna z kasztanowymi włosami i pociągnęła Ją za rękę w kierunku wyjścia. 
- Poczekaj! 
- O co ci chodzi koleś?! - oburzyła się towarzyszka mojej ukochanej.
- Mogę z nią chwilę pogadać? Tylko moment.
- Szybko, bo taksówka na nas czeka! - burknęła i wyszła z lokalu.
- Daj mi swój numer! - wrzeszczałem, chcąc przekrzyczeć dudniącą muzykę.
- Cooo? - wymamrotała blondynka.
- Olga błagam cię, numer telefonu! 
     Dziewczyna wybełkotała dziewięć cyfr, które natychmiast zapisałem w telefonie, a potem odprowadziłem Ją do taksówki, gdzie czekała na nią Jej wkurzona towarzyszka. 
     Zdaję sobie sprawę, że jutro raczej nic nie będzie pamiętać, ale ważne, że zdobyłem Jej numer. Wiem, że wykorzystałem to, iż była pijana, ale jeżeli to była jedyna szansa, to nie będę tego żałować.
     Mam tylko nadzieję, że niczego nie pomyliła!


------------------------------------------------

Nie wiem czy dobrze postąpiłam, robiąc tak duży skok w czasie, ale myślę, że wyszło w miarę okej. Dzięki temu opowiadanie nabierze większego tempa i mam nadzieję, że wreszcie zaspokoję Wasze apetyty dotyczące Olgi i Dawida!
p.s. Może Wy mi pomożecie. Wciąż zastanawiam się jak zakończyć tą historię. Happy end czy wręcz przeciwnie? Chętnie poczytam, co o tym sądzicie i co wolelibyście czytać. Być może Wasze rady mi pomogą i wreszcie się zdecyduję. Do następnego!
Czytasz + komentujesz = motywujesz!

Mila.

14 komentarzy:

  1. Jeżeli opowiadanie nabierze tempa, to wcale ten przeskok w czasie mi nie przeszkadza. :) Jestem ciekawa czy Olga nie pomyliła numeru. Mam nadzieję, że nie. :)
    I co do końca historii, ja chyba wolałabym szczęśliwe zakończenie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Wam to nie przeszkadza :)
      Aaa to czy pomyliła numer czy nie, to okaże się już w nowym rozdziale!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nie przeszkadza takie
    przyśpiszenie akcji, wręcz przeciwnie - mi się baaardzo podoba. :)
    Wreszcie może Dawid i Olga będą mieli więcej czasu na poznanie się :D
    A co do zakończenia opowiadania - jak dla mnie happy! Albowiem, takie
    uwielbiam iii Olga za dużo w życiu przeszła złych momentów... No i nowe
    miejsce zamieszkania =nowe życie, tym razem szczęśliwsze :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ♥
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Świetny ♥
    Nie sądzę żeby to był przypadek, że Olga wybrała Olsztyn :D
    Mam nadzieję, że nie pomyliła numeru :)
    A tak w ogóle jedno miasto to może być dużo okazji do "przypadkowych" spotkań :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;****

    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja preferuje happy and :D
    Ciekawa jestem co bedzie dalej :p
    Czuje, że Olga i Martyna to mieszanka wybuchowa a zarazem prawdziwa przyjaźń :) mam nadzieje, że się nie mylę :p
    Zapraszam na nowy rozdział -->
    everythings-gonna-be-alright2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak one wychodziły na imprezę to coś tak czułam, że Dawid też tam będzie :D
    Ja tam lubię przyspieszenia akcji, więc jestem zdecydowanie na tak co do tego rozdziału ;)
    No i też bym raczej stawiała na jakiś happy end ;)
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to przyśpieszenie nie przeszkodziło i że rozdział się podoba :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. No wiedziałam! Wiedziałam, że się spotkają w tym klubie. Myślę, że niedługo znowu się spotkają? Świetny rozdział (opowiadanie też) pozdrawiam i czekam na następny :)
    Jeśli lubisz biegi i skoki narciarskie to zapraszam do mnie http://aliiiwithskoki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj spotkają się, spotkają :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam!

      Usuń
  7. Oczywiście, że taki przeskok nie przeszkadza, a opowiadanie zyskuje, bo może wreszcie się zejdą ^^
    Super, że Olga przeprowadziła się, bo może tak będzie Jej łatwiej ;) Świetnie, że wybrała Bydgoszcz, bo będzie więcej okazji do spotkań z Dawidem ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba!
      Pozdrawiam :)

      Usuń