sobota, 2 maja 2015

Rozdział 15

     Czuję miłe ciepło promieni słońca, padających na mój lewy policzek. Podnoszę się powoli, krzywiąc się z powodu bólu żeber. Kładę bosą stopę na zimnych panelach podłogowych i wstaję. Z szafy wyjmuję szare dresy, najzwyklejszy, czarny top i udaję się do łazienki. Po drodze mijam ogromne lustro, które dokładnie przedstawia moją postać - chudą, ponurą i bez życia. Unoszę lekko koszulkę od piżamy i spoglądam na skutki wczorajszego incydentu. Siniaki od łopatki aż do biodra tworzyły fioletową linię, przypominającą mi te traumatyczne wydarzenie. Powstrzymałam napływające do oczu łzy i odeszłam od lustra. Mijam salon i słyszę ciche chrapanie. Podskakuję ze strachu, ale widząc Dawida od razu się uspokajam. Podchodzę do kanapy, kucam i mimowolnie uśmiech wita na mojej twarzy. Pilnował mnie całą noc. Był tu. Zawsze mogłam na niego liczyć. Nie zasługuję na to... 
     Gładzę chłopaka po głowie, a w odpowiedzi słyszę ciche pomrukiwanie siatkarza. Mogłabym spokojnie wpatrywać się w taki obrazek codziennie rano. Bujanie w obłokach przerywa jednak niecierpliwiący się rozum, który podpowiada, że nie czas teraz na amory. Warto byłoby najpierw zakończyć raz na zawszę sprawę z Danielem.
     Wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę kuchni, by przygotować śniadanie. Trzeba przecież przestać wciąż rozmyślać nad tym, co było. Czas wrócić do normalnego życia. Włączam radio i biorę się za przygotowywanie tostów, wypierając z głowy przerażające wspomnienia wczorajszego wieczoru.
- Wstałaś już? - usłyszałam zza pleców znajomy głos.
- Jak widać. - obróciłam się. - Głodny?
- Wiesz, że powinnaś odpoczywać, a nie od samego rana brać się za gotowanie. 
- Możesz przestać traktować mnie jak dziecko?! Nic mi nie jest!  - krzyknęłam, czując jak złość przejmuje kontrolę nad moim ciałem.
- Martwię się...
- Nikt cię o to nie prosił! - syknęłam, a chłopak odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia. W jednej chwili cała złość wyparowała, a ja zrozumiałam, co właśnie zrobiłam.
     Pobiegłam szybko w stronę przedpokoju. Dawid właśnie szykował się do wyjścia. Nie spodziewałam się, że potrafię tak wybuchnąć. Zawsze starałam się panować nad emocjami, ale coraz częściej mi się to nie udawało.
- Przepraszam. - powiedziałam ze skruchą w głosie. On jednak mnie zignorował i zabrał się za otwieranie drzwi. - Dawid przepraszam. - odwrócił głowę i popatrzył na mnie. - Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy tak się nie zachowywałam. To, co się stało wczoraj... Próbuje udawać, że nic się nie stało, próbuje wrócić do codziennej rutyny... - obserwuję, jak jego wyraz twarzy łagodnieje. - ...ale chyba z tego wszystkiego zapominam, jak się panuje nad emocjami. W życiu zawsze starałam się być silna i wytrzymała, nie przejmować się przeciwnościami losu. Nie bawiłam się w rozżalanie się nad sobą, płacz i liczenie na czyjeś współczucie, a tak naprawdę chciałabym czasem usiąść i porozmawiać z kimś szczerze o swoich problemach... Wiem, że się martwisz i bardzo to cenię. Przepraszam za to, co powiedziałam. Nie gniewasz się już?
- Nie. - odpowiedział oschłym tonem.
- Wybacz mi proszę. - pociągnęłam za rękę chłopaka i objęłam, by na dobre go udobruchać. - Zostaniesz na śniadanie?
- Zostanę... i wiedz, że przede mną nie musisz nikogo udawać. - położył mi rękę na plecach. - Poza tym ja też chyba trochę przesadzam ze swoją nadmierną troską. Wszyscy mówią mi, że jestem nadopiekuńczy. Dotychczas w to nie wierzyłem, ale chyba jednak to prawda.
- W takim razie ja jestem przewrażliwiona. - zaśmiałam się. - Chodź, nakarmię cię "panie nadopiekuńczy". Muszę ci przecież jakoś podziękować za to, że tak dzielnie mnie pilnowałeś przez całą noc. - chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do stołu.
      Zjedliśmy śniadanie, rozmawiając o wszystkim i omijając jak najbardziej temat pobicia. Ja nie miałam ochoty o tym rozmawiać, a Dawid chyba bał się cokolwiek o tym powiedzieć, bo obawiał się, że znowu wybuchnę.
- Nie zdążyłam ci jeszcze podziękować za kwiaty. - odezwałam się, mijając piękny bukiet, stojący w moim ulubionym wazonie.
- Nie masz za co dziękować.
- A to. - wskazałam na ślady krwi na jego ubraniu. - To zapewne przeze mnie.
- Eee tam. Mam takich koszul jeszcze co najmniej trzy w domu. - machnął ręką.
- Nie będziesz wracał w zakrwawionej koszuli. Zdejmuj ją! - powiedziałam stanowczym tonem, a chłopak się zaśmiał.
- Zdaje sobie pani sprawę, jak to zabrzmiało, pani Olgo? - poruszył zabawnie brwiami, a ja nie mogąc się powstrzymać, także zaczęłam się śmiać.
- Ja po prostu chcę ci uprać koszulę! Co to za kosmate myśli panie Dawidzie?! - podeszłam i popukałam go w czoło.
- Tak, tak. Uprać koszulę. Tak to się teraz nazywa. - wyszczerzył się, odpinając powoli guziki. 
- Wariat! - powiedziałam, a po chwili siatkarz zrzucił z ramion biały materiał. Na widok jego umięśnionego ciała zaciągnęłam się głośno powietrzem i opuściłam głowę, by ukryć przypominające kolor buraka policzki. Szybko wyrwałam koszulę chłopakowi i uciekłam do łazienki. Teraz będę skazana na widok półnagiego Dawida... Cholernie cię to cieszy, ale nie chcesz się przyznać.
     Wchodzę do salonu i widzę stojącego przy oknie siatkarza. Obserwuje, co dzieje się na ulicach Bydgoszczy i wyraźnie nad czymś się zastanawia. Z zadumy wyrywa go trzaśnięcie drzwi od łazienki. Nasze oczy znowu się spotykają, a ja ponownie stoję oszołomiona jego wyglądem.
- Trzeba ci założyć opatrunek. - idzie w moją stronę.
- Co? - pytam rozkojarzona.
- Opatrunek. - odgarnia mi włosy z czoła i lekko przejeżdża kciukiem po ranie. Syknęłam z bólu. - Przepraszam. Gdzie masz apteczkę?
- P-pokarzę ci. - zająknęłam się, zawstydzona bliskością środkowego.
     Zaprowadziłam chłopaka do kuchni, z jednej z szafek wyjęłam małe pudełeczko i wręczyłam siatkarzowi. Wyciągnął z niego kilka najpotrzebniejszych rzeczy i zajął się rozcięciem na czole. Przyparł mnie do kuchennego blatu, a swoimi biodrami naciskał na moje. Czułam ciepło bijące z jego nagiej klatki piersiowej i lekkie muśnięcia opuszków palców na moim czole. Patrzyłam na skupioną twarz siatkarza, a pożądanie buzujące w moich żyłach coraz bardziej dawało o sobie znać. 
- Skończone. - mruknął siatkarz i oparł się rękami o blat, zmniejszając jeszcze bardziej odległość między nami. Zarówno oddech jak i serce przyśpieszają. Nasze twarze dzielą centymetry, które z każdą chwilą zmniejszają swoją wartość. Czuję jego zapach - uzależniający i niezwykle męski. Zamykam oczy i czekam, aż wydarzy się to o czym marzę od tak dawna...
- Olga już jestem! - słyszę damski głos. Otwieram oczy i widzę wchodzącą do pokoju Martynę. Widzę jej zdziwioną, a zarazem rozbawioną minę. - Ups! Chyba jednak za wcześnie przyjechałam! - rzuciła i uciekła do swojego pokoju. Momentalnie odsunęliśmy się od siebie, a ja chciałam od razu iść i powiedzieć brunetce, że to nie było to, o czym ona myśli, ale uniemożliwił mi to Dawid, trzymający mnie za nadgarstek.
- Nie uciekaj. - przyciągnął mnie ponownie do siebie. - Nie sądzisz, że powinniśmy o czymś porozmawiać?
- Chyba... - rzucam niepewnie. Nagle słyszę donośny dźwięk dzwoniącego telefonu. Przeklinam w myślach to piekielne urządzenie, które musiało dać o sobie znać właśnie w takiej chwili.
- Czy to zawsze musi dzwonić w nieodpowiednich momentach? - westchnął chłopak i oparł głowę na moim ramieniu. - Odbierz, bo nigdy nie przestanie dzwonić. - zaśmialiśmy się, a ja uwolniłam się z objęć niebieskookiego siatkarza.
- Halo.
- Hejo Olga! - usłyszałam głos mojego braciszka.
- Oli! Ale się za tobą stęskniłam!
- Ja za tobą też. Olga przyjedziesz do nas? Jutro będę grał mecz i chciałbym, żebyś mi kibicowała. - krzyczał do słuchawki. - To co przyjedziesz?
- O której mam być mały siatkarzu? - powiedziałam z dumą w głosie.
- Gramy o 12 u nas w szkole. Jesteś najlepszą siostrą na świecie! - zawołał Oli z ekscytacją w głosie.
- A ty najlepszym braciszkiem!
- Mama zabiera mi telefon i mówi, że chce z tobą gadać. To pa!
- Nareszcie oddał mi słuchawkę! - odetchnęła z ulgą mama. - Cześć córeczko! Olek strasznie nalegał żebyś przyjechała do Warszawy. Mam nadzieję, że nie pokrzyżował ci planów.
- Bardzo chętnie do was przyjadę. Tyle czasu się już nie widzieliśmy... - westchnęłam.
- Wszystko u ciebie w porządku?
- Jasne... - kłamałam. - Wszystko dobrze.
- A do Warszawy to sama przyjedziesz? - wyczułam w głosie mamy nutkę zaciekawienia i nadziei.
- A z kim miałabym przyjechać?
- Myślałam, że spotkałaś tam w Bydgoszczy jakiegoś kawalera dla siebie. - powiedziała, a w tle usłyszałam drugi głos. - Tata też mówi, żebyś kogoś przywiozła ze sobą. - kontynuowała, a ja popatrzyłam na uśmiechniętego Dawida, próbującego coś zrozumieć z naszej rozmowy i ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu. Nawet nie wiesz mamo ile masz racji. Poznałam kogoś, zakochałam się po uszy, ale jeszcze ci tego nie powiem.
- Oj mamo...
- Nie oj mamo tylko poznałabyś wreszcie kogoś, a nie tylko z nosem w książkach siedzisz! Skarbie muszę już kończyć, bo tata chyba znowu przypalił nasz dzisiejszy obiad. Do zobaczenia! - rzuciła i szybko się rozłączyła.
     Ucieszyłam się, że w domu wszystko w porządku. Rodzice nie kłócą się już jak dawniej, wrócili do siebie, znów mieszkają razem i układa się im tak, jak kiedyś. To dobrze. Nie wyobrażałabym sobie rodziców oddzielnie. Od czasów szkolnych byli razem i bez siebie wprost nie istnieli.
- Jedziesz gdzieś? - spytał Dawid, gdy tylko odłożyłam telefon.
- Do Warszawy. Dobrze mi to zrobi, po... no sam wiesz po czym. - moja twarz posmutniała.
- Nie myśl o tym... Pomogę ci, poradzimy sobie z tym psychopatą. Zapłaci za to, co ci zrobił. - podszedł do mnie i pogładził po ramieniu.
- Nie rozmawiajmy o nim, szkoda dnia na myślenie o takich ludziach. - westchnęłam. - A teraz przepraszam cię, muszę pogadać z Martyną. - uśmiechnęłam się i podreptałam do pokoju brunetki.
     Zastukałam dwukrotnie w drzwi prowadzące do sypialni mojej współlokatorki, a kiedy usłyszałam "Proszę" zajrzałam do środka. Spore pomieszczenie urządzone w kolorze żółtym, w którym wiecznie panował chaos - to właśnie pokój Martyny.
- Myślałam, że wracasz, a ty tymczasem pakujesz jeszcze więcej rzeczy do walizki. Jedziesz gdzieś? - spytałam, przyglądając się poczynaniom dziewczyny.
- Przez te kilka dni uświadomiłam sobie, jak mi brakuje mojej rodziny. Chcę z nimi spędzić jeszcze trochę czasu. - popatrzyła w moją stronę i zmarszczyła brwi. - Co ty masz w ogóle na głowie?!
- A to. - pogładziłam ranę na czole. - Musimy pogadać...
     Opowiedziałam Martynie całą historię, bo uznałam, że powinna o tym wiedzieć. Przecież tu mieszka i gdyby ten idiota wparował tu po raz kolejny to ona mogłaby stać się jego ofiarą. Na szczęście obie wyjeżdżałyśmy teraz z Bydgoszczy i nie musiałyśmy się obawiać wizyty Daniela.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- Nie chciałam was martwić. Sama też trochę to bagatelizowałam. - tłumaczyłam się, ocierając łzę, która mimowolnie poleciała z mojego oka podczas opowiadania historii.
- Masz więcej szczęścia niż rozumu, wiesz? Mam tylko nadzieje, że zgłosiłaś to na policję i już go szukają.
- Nie zgłosiłam... - przegryzłam wargę i czekałam na reakcję współlokatorki.
- Z tobą gorzej niż z dzieckiem! Masz jak najszybciej pomaszerować na komisariat, albo ja cię tam zawlokę! - pogroziła mi palcem.
- Nie teraz. Jak wrócę z Warszawy, to to zgłoszę. - powiedziałam z niechęcią.
- Mam nadzieję... a tak w ogóle to dobrze, że Dawid się tu wczoraj zjawił. - uśmiechnęła się podejrzanie. - Widzę, że wy to już tak na poważnie.
- Przyjaźnimy się, a to co widziałaś dzisiaj, to nie tak... - uśmiechnęłam się pod nosem, wspominając tamto wydarzenie.
- Przyjaźnicie się, a wyglądacie jak para! Hmm... - podrapała się po brodzie brunetka. - Nie będę wnikać co i jak jest między wami, ważne, że cię uratował, przed tym psycholem. - przytuliła mnie i dała buziaka. - A teraz spadaj Olga, bo mi przeszkadzasz w pakowaniu!
     Cała Martyna - bezpośrednia i bardzo szczera, ale za to ją lubiłam. Wyszłam z pokoju i udałam się do swojej sypialni, w której ujrzałam Dawida (tym razem ubranego już w wysuszoną koszulę) przyglądającego się moim medalom i pucharom.
- Musisz strasznie za tym tęsknić... ja nie wyobrażam sobie dnia bez siatkówki. - mówił, oglądając jedną ze statuetek.
- Trudno jest odzwyczaić się od czegoś co robiłam przez 10 lat, ale radzę sobie.
- Ten miałaś na szyi, kiedy się poznaliśmy. - chwycił za jeden ze złotych medali. -  Wygrałyście wtedy cały mecz 3:1, a ty zostałaś MVP. Potem odwieźliśmy cię wtedy do domu z Kubą i Marcinem. - uśmiechnął się i popatrzył mi w oczy.
- Pamiętasz...
- Nie zapomnę tego. - mówił, a z salonu dobiegł dźwięk wybijającego godzinę 15 zegara. - Muszę się zbierać. Mam trening. 
- Rozumiem.
- Poradzisz sobie?
- Jasne panie nadopiekuńczy. - odpowiedziałam, kiedy zmierzaliśmy w kierunku przedpokoju, gdzie siatkarz nałożył buty i kurtkę.
- Gdyby coś się działo to dzwoń. Do zobaczenia. - pocałował mnie w policzek i szybko wyszedł z mieszkania. 
     Stałam nieruchomo i trzymałam dłoń w miejscu, gdzie przed chwilą musnęły mnie usta bruneta. Z dnia na dzień coraz bardziej wierzyłam w to, że on jednak może coś do mnie czuć. Co by się na przykład stało, gdyby dziś do domu nie wróciła Martyna? Jak zakończyłby się incydent w kuchni? Zaczerwieniłam się na samą myśl ciągu dalszego, zamknęłam na klucz drzwi do mieszkania i poszłam spakować najpotrzebniejsze rzeczy, w związku z jutrzejszym wyjazdem. Miałam nadzieję, że wizyta u rodziców pomoże mi trochę w odreagowaniu i chodź w małym stopniu pozwoli mi się zrelaksować...

------------------------------------------------------

Rozdział wyszedł trochę dłuższy niż przewidziałam. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć!
Wiele z Was niecierpliwi się, kiedy wreszcie ta dwójka opamięta się i zrozumie, co do siebie czują. Mogę Wam tylko zdradzić, że już niedługo pojawi się ktoś, kto pomoże im to zrozumieć. W komentarzach możecie pisać swoje pomysły, chętnie poczytam kogo obstawiacie! :)
No i wkrótce także rozwiązanie sprawy z Danielem! Będzie się działo!
Do napisania!

Mila.

29 komentarzy:

  1. Nie zanudziłaś nas kochana, rozdział jest cudowny!
    Kurde, po co ta Martyna wracała?! :D Już myślałam, że oni się pocałują... ugh! Nie mogę się doczekać, kiedy coś się między nimi wydarzy!
    Dobrze, że obie dziewczyny wyjeżdżają... jeszcze ten psychol by im coś zrobił... mam nadzieję, że spotka go zasłużona kara.
    Hm, nie mam pojęcia kto to taki może się pojawić... poczekam sobie, aż mnie zaskoczysz :D
    Pozdrawiam ;*
    Zapraszam do siebie na jedyneczkę! prawdziwa-milosc-jest-tylko-jedna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za tyle miłych słów ♥♥♥
      Hahaha nie mogłam się powstrzymać i musiałam wpleść Martynę do rozdziału w takim momencie! Przepraszam :D
      Pozdrawiam i lecę komentować rozdział do Ciebie! :)

      Usuń
  2. Ach ten Dejvi! No cudowny po prostu. :D
    Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha no stara się chłopak, stara :D
      Cieszę się, że ktoś to jeszcze w ogóle czyta :P Kolejny rozdział już się szykuje!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ten rozdział jest cudowny!
    Kocham takie długie rozdziały, czekam na następny xx
    Zapraszam do siebie na nowy post
    http://hopelessdreamalmostlover.blogspot.com/2015/05/i-want-no-more.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Już lecę czytać do Ciebie!

      Usuń
  4. Jejku...cudeńko <3
    No Martyna! Chyba się pogniewamy za to wejście smoka ;P
    Widać że Dawidowi zależy na dziewczynie że aż Ją pilnował całą noc. Byłaby z Nich świetna para, a do Warszawy to myślałam, że Olga weźmie Dawida ^^
    Szkoda że sobie wszystkiego nie wyjaśnili tak jak chciał tego chłopak. Dobrze, że dziewczyny obydwie wyjechały. A co do Daniela, to zapewne Dawid Mu nie popuści.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję ♥
      Dałaś mi mega kopa do działania! Skorzystam z motywacji i lecę pisać dalej :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Cieszę się i czekam na kolejny ;3
      A w wolnej chwili zapraszam do siebie na 24-kę, z której dowiesz się co takiego od Zuzy chciał Kacper oraz prezes Piechocki zdradzi dziewczynie swoje plany względem Niej ^^ Pojawi się również trochę już nieobecny w życiu Zuzy Wojtek.
      http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  5. Melduję się! Co prawda dotarłam tylko do połowy opowiadania ale czuj się, że już masz kolejną wierną czytelniczkę! :)
    Wracam jutro z całym komentarzem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że zostaniesz do końca historii ♥

      Usuń
    2. Słuchaj, prosisz się o wpierdol i milion złotych jednocześnie. Zacznę od tego dlaczego wpierdol - jak możesz ją tak krzywdzić? Co zaczyna się układać to wszystko się sypie. No jak? Okaż trochę serca biednej dziewczynie. Jak nie rodzice to.. nawet nie będę wymawiać (pisać ) imienia tego dupka, który ją tak skrzywdził. I Karolina też. Rany zabić, no zabić. Mogę ich zabić?
      A milion złotych? O... to opowiadanie jest genialne! Mimo wielu smutnych sytuacji chcę ciagle je czytać by wiedzieć co więcej. Pochłonęłam bardzo szybko jednak internet mnie czasem nie lubi i cóż, komentarz jest później niż sądziłam. Piszesz bardzo dobrze, sama bym chciała tak pisać. :) Czyta się.. okej, wchłania w moment i ciągle jest ten niedosyt. Kończysz w takich momentach, ze człowiek aż chce cos rozwalić by wiedzieć co będzie dalej.
      Koniecznie musisz mnie informować o nowościach. :)
      Poza tym postacie są takie prawdziwe, przynajmniej moim zdaniem. A teraz trzymam kciuki by pewna dwójka ludzi nareszcie wszystko ogarneła, wyjąsniła sobie i by byli razem. Zasługują na to. :)
      Weny, weny i jeszcze raz weny i czekam na kolejny!
      Na pewno zostanę do końca historii. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Rany, najcudowniejszy komentarz jaki dostałam ♥ Aż się normalnie chce skakać z radości! Dziękuję bardzo!
      Dzisiaj to na wszystko już chyba pozwolę, możesz ich nawet zabić, ale... może się wstrzymaj, bo mam zamiar jeszcze trochę ich osoby powykorzystywać w związku z tym opowiadaniem :D
      Dziękuję jeszcze raz i również pozdrawiam!

      Usuń
    4. Czy ja już p;owinnam po Ciebie jakies słuzby bezpieczeństwa wysłać? Gdzies Ty się zapodziała? JA CIĄGLE CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ!

      Usuń
  6. Jaki cudowny blog! Nie mogłam przestać tego czytać! Mam nadzieję, że Olga wraz z Dawidem wyznają w końcu to, co do siebie czują. Szkoda, że Martyna weszła w takim momencie.. Kto wie co by się wydarzyło? I szkoda też, że w takim momencie zadzwonił Oli, bo pewnie oni by sobie wszystko wyjaśnili i wyznali swoje uczucia. Podziwiam weny. Pozdrawiam i oznajmiam, że zostaję tu do końca!
    Dodałam już pierwszy rozdział http://agdybytakzaufacnieznajomemu.blogspot.com/2015/05/1-rozdzia.html i proszę o komentarze ;* pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Cieszę się, że historia przypadła Ci do gustu i zostaniesz tu ze mną :)
      Obiecuję, że jeszcze tylko kilka rozdziałów i wszystko się wyjaśni.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Nie no! Tak nie ma! Głupia Martyna! Musiała tam włazić? :D Przecież ta dwójka jest w sobie zakochana! I by sie pocałowali! A ty robisz mi na złość i wpychasz Martynę tam, gdzie jej nie chcę! :D
    Ale może w kolejnym rozdzielę się coś zmieni? :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że Wy na tego bardzo chcecie, ale poczekajcie jeszcze chwilę :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Znowu późno, znowu poprzedni nieskomentowany... Przepraszam, też znowu.
    Tym zajściem z Danielem (tak, wiedziałam!) to podgrzałaś atmosferę i to totalnie. Bałam się, że Oldze stanie się coś poważnego. Dawid sprawdził się tutaj w roli superbohatera-wybawcy. Wszyscy psioczą na Martynę, to i ja będę. No wyczucia czasu to tylko pogratulować :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze mam takie pytanko,a dokładniej czy nie miałabyś może ochoty wpaść do mnie na nową historię? Wybuchowa mieszanka humoru, ironii, tajemnic i uczuć. Co ty na to?
      Prolog -----> http://how-to-become-a-champion.blogspot.com/2015/04/wskazowka-na-dobry-poczatek-badz-gotow.html

      Usuń
  9. U mnie pojawił się właśnie 21, więc serdecznie zapraszam... a w nim znów konwersacja Zuzy z Wojtkiem, lecz nie tylko ^^ Mam nadzieję, że choć trochę Cię zaskoczę (oczywiście tak pozytywnie) ;D
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/

    P.S.
    Kiedy pojawi się tutaj coś nowego? ^^
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Pisz koniecznie dalej! *.*
    Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
    Mmm..., a Dawid cud, miód i malina ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog, naprawdę jestem pod wrażeniem. pochłonęłam go w całości mam tylko jedną małą uwagę, gdybyś mogła umieścić archiwum bloga, gdzieś na górze było by o wiele wygodniej dotrzeć do wcześniejszych rozdziałów, to taka drobna uwaga, bo naprawdę czytałam to z zapartym tchem. Piszesz po prostu rewelacyjnie, a ja nie mogę się już doczekać kolejnego wpisu, czekam z niecierpliwością i jeśli masz ochotę zapraszam na jeden z moich dwóch blogów
    czyktoswyciagniereke.blogspot.com
    a jeśli Ty masz jeszcze jakiś to bardzo proszę o link, jestem naprawdę pod wrażeniem.
    Jak to mówią "Czapki z głów"

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog i rozdział ! :* Z niecierpliwością czekam na następny :)
    Zapraszam do mnie na prolog :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny blog! Jestem zdumiona twoją historią.. Szkoda, że Dawid tak się boi wyznać uczucia i zrobić to, co należy. Pozdrawiam i gratuluje weny i życzę więcej. Czekam na kolejny rozdział a tymczasem zapraszam do mnie.. 😘 agdybytakzaufacnieznajomemu agdybytakzaufacnieznajomemu.blogspot.com 😉

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć :) Zapraszam na nową historię! Głowni bohaterowie to Karol Kłos. Srecko Lisinac oraz Pola, która zaczyna nowy etap swojego życia zamykając drzwi przeszłości. Będzie ciekawie!
    http://bieg-po-szczescie.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Eli.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniałe :*
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :D
    Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział
    http://w-rytm-siatkarskich-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli interesuje Cię, czy Zuza zdecydowała się zostać w Bełchatowie i zerwać związek z Wojtkiem, czy ciągnąć go na odległość, a może jednak wyjedzie z ukochanym ale z Wlazłymi wciąż będzie miała bliskie relacje.. zapraszam serdeznie na 40 z odpowiedzią na powyższą rozterkę dziewczyny ^^

    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/08/rozdzia-40-widziaam-ze-droga-ktora.html
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na kolejny dzień z życia Zuzy, w którym dziewczyna odkrywa prawdę o sobie. Minęło tyle lat i choć mówią, że czas leczy rany, to bez odpowiedniego nastawienia i wsparcia od innych to nie wypali. Czy dziewczyna go dozna... zapraszam na 42 ^^
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/08/rozdzia-42-chcesz-zapewne-to-sprawdzic.html
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń