sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 4

Następnego dnia...
Dziś poniedziałek. O 7:20 miałam spotkać się z Rafałem, z którym często pokonywałam drogę do szkoły. Nikt z moich znajomych nie wiedział jeszcze o propozycji, którą dostałam. Postanowiłam, że nie będę się tym chwalić i postaram się, aby jak najmniej osób o tym wiedziało.
- Olga! - 
- Hej Rafi! - uśmiechnęłam się. - Idziemy?
- Pewnie, chodźmy. - odpowiedział. - Coś się stało? Jakoś inaczej wyglądasz? Jesteś jakaś podejrzanie wesoła. Czyżby pani Olga się zakochała? - pytał przyjaciel, szturchając mnie łokciem i śmiesznie ruszając brwiami.
- Nie zgadłeś. - pokazałam mu język. - Nie powinnam tego rozpowiadać...
- Mi nie powiesz? 
- Oj no Rafał... Powiem ci, ale jak komuś wygadasz to dostaniesz takiego kopniaka, że dolecisz do Marsa. - mówiłam. - Dostałam propozycję gry w klubie od następnego sezonu. 
Właśnie tego w sobie nie lubiłam. Zawsze musiałam się komuś wygadać i nie umiałam długo czegoś ukrywać.
- Czemu wcześniej się nie chwaliłaś?! Dziewczyno gratulacje! - krzyczał Rafał, unosząc mnie w powietrze.
- Uspokój się Rafi! Cieszysz się bardziej niż ja. Chodź już wariacie, bo się spóźnimy.
Po 7 godzinach męczącej nauki czekał na mnie trening, którego niecierpliwie wyczekiwałam. Chciałam coraz więcej ćwiczyć i być jak najlepsza. 
- Dzień dobry! - przywitałam się z trenerem, który dawał wskazówki odbijającym piłkę Natalii i Wiktorii.
- Ooo jesteś już. Chodź tu na chwilę, pogadamy. - powiedział, a ja do niego podbiegłam. - No i jak? Czytałaś już maila? - cicho zapytał.
- Skąd pan o tym wie?
- A myślisz, że skąd mieli kontakt do ciebie? - zaczął się śmiać.
- To pan? Dziękuję bardzo! Nawet nie wiem jak mam się odwdzięczyć!
- Sama na to zapracowałaś. Powinnaś dziękować sobie, a nie mi. - poklepał mnie po ramieniu. - Leć się przebrać. Teraz musisz ćwiczyć podwójnie.
- Czemu musisz pracować podwójnie? - spytała szeroko uśmiechnięta Natka opierając się rękami na moich ramionach.
- Nieładnie tak podsłuchiwać! - powiedziałam i połaskotałam ją.
- Olga będzie grać w klubie w Łodzi. - odpowiedział trener, nie pytając mnie nawet o zdanie.
- Na prawdę?! Ej dziewczyny słyszałyście?! - krzyczała Natalia.
Takim właśnie sposobem połowa szkoły dowiedziała się o propozycji, którą dostałam. W pierwszej chwili byłam zła, ale potem sama zaczęłam się z tego śmiać i nie przejmowałam się tym, że ludzie plotkowali głównie na ten temat.
Wyżej, wyżej! Rozegraj na prawe skrzydło! Blok! Dawaj, dawaj, dawaj! - takie właśnie okrzyki częstowały moje uszy przez prawie 2 godziny. 
Serwuje koleżanka zza siatki, piłka szybuje na naszą połówkę boiska. Wyprowadzamy nieudany atak. Piłkę ma przeciwna drużyna. Natalia odbiera, Marysia wystawia na skrzydło, Oliwia atakuje. Skaczę z Karoliną do podwójnego bloku, ląduję i czuję jak moja kostka rozpada się na milion kawałków.
- Zrobiłaś to specjalnie! Jesteś nienormalna! Cholera jak boli! - wrzeszczałam do Karoliny, przewracając się z bólu. - Co narobiłaś?!
- O co ci chodzi? - mówiła czarnowłosa dziewczyna, przez którą w tej chwili tak cierpiałam. - Nie dramatyzuj kochana! 
Miała minę niewiniątka, ale ja nie wierzyłam, że zrobiła to przez przypadek. Myślała, że nie zauważyłam jak przez cały trening próbuje się na mnie wyżyć i odwdzięczyć za domniemane odbicie jej miłości. Jak widać, plan się powiódł. 
Darłam się na całą salę. Z bólu i z żalu. Wyzywałam, klęłam, obrażałam, wrzeszczałam. Nikt nie widział mnie jeszcze w takim stanie. Trener uspokajał mnie, ale próby spełzły na niczym. 
Ciemność... Odpływam. Mdleję. Nie wiem czy z wyczerpania, z szoku, czy z tego okropnego bólu. Czuję tylko jak moja głowa uderza o twardą podłogę. Tracę przytomność i nie czuję już żadnego bólu. Śni mi się boisko do siatkówki w hali, w której już kiedyś byłam. Kojarzę to miejsce. Stoję na boisku, trzymając w ręce piłkę, po drugiej stronie siatki widzę Dawida. Znowu mi się śni. 
- Tak musiało być. Nie martw się i nie obwiniaj. - mówił, a ja w jednej chwili oddałam oddałam mu piłkę, którą jeszcze przed chwilą mocno trzymałam w dłoniach. - Wszystko będzie dobrze. Będziesz szczęśliwa. - uśmiechnął się.
Obraz zaczął się rozmazywać, a ja znowu czułam ból w mojej lewej nodze. Usłyszałam głos starszego mężczyzny mówiącego, że na wszelki wypadek zostanę do jutra na obserwacji i że omdlenie spowodowane było tylko i wyłącznie szokiem. Otworzyłam oczy. Leżałam na twardym, szpitalnym łóżku w sali, pomalowanej prawie w całości na biało. Spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam lekarza, zmartwionych rodziców, trenera i Natkę, która płakała jak nienormalna. 
- Umarł ktoś, że tak płaczesz wariatko? - powiedziałam do Natalii, która od razu kiedy usłyszała mój głos, wbiegła na salę i zaczęła mnie obejmować. Była najmłodsza z nas wszystkich i zdecydowanie najbardziej wrażliwa, ale też najbardziej kochana oraz troskliwa.
- Myślałam, że już nigdy się nie obudzisz! - mówiła. - Noga cię jeszcze boli?
- Jak się tu znalazłam? Co ja tu w ogóle robię, przecież nic mi nie będzie.
- Przywieźliśmy cię tu z Natalią zaraz po wypadku. - odezwał się trener, obdarowując mnie uśmiechem, który zamaskować miał jego smutny wyraz twarzy.
- Pani Olgo, rodziną i znajomymi nacieszy się pani w domu, a teraz zapraszam na badania. - powiedział starszy, niski mężczyzna z okularami na nosie i notatkami w ręku. 
Lekarze wykonali mi szereg badań, podczas których nie myślałam o niczym innym tylko znaczeniu dziwnego snu i o tym kiedy będę mogła wrócić do treningów. 
Po badaniach zostałam przewieziona do sali, w której już wcześniej byłam. Rodzice, trener i Natka pojechali już i obiecali, że jutro odbiorą mnie ze szpitala. Ja tymczasem złapałam za swojego smartfona i weszłam na Facebooka. 
- Nie śpi pani jeszcze? - mówił lekarz wychylający się zza drzwi. - Nie przeszkadzam? Możemy porozmawiać?
- Oczywiście, proszę mówić o co chodzi.
- Słyszałam, że trenuje pani jakiś sport. 
- Biegam i gram w siatkówkę. A właśnie... Wiadomo już za ile będę mogła wrócić do treningów? Muszę ćwiczyć, bo za parę miesięcy zaczynam pracę w klubie.
- Ach tak. - westchnął i opuścił głowę. - Nie powinienem pani o tym mówić dzisiaj, ale im wcześniej tym lepiej. Ehhh...
- Proszę mówić o co chodzi. - wymuszałam stanowczym tonem odpowiedź.
- Kontuzja okazała się dość poważna. Nie może pani już trenować... Ani biegać, ani grać. To pewne. Bardzo mi przykro. - powiedział szybko i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
Kilka łez spadło na łóżko. Po chwili cała pościel była już mokra. Nie chciałam być w tej chwili sama. Wiem, że było późno, a odwiedziny o tej porze były zakazane, ale potrzebowałam czyjejś obecności. Karolina i Daniel odpadają, a Kinga jest na biwaku. Jedyną opcją był Rafał.
- Haalo, kto mówi? - powiedział zaspanym głosem.
- Rafi przyjedź do mnie. Szpital na Jaśminowej, sala numer 3. - prosiłam łamiącym się głosem.
- Olga to ty? O Cholera! Już jadę, zaraz będę! - odłożył słuchawkę.
Leżałam, płakałam i patrzyłam w tarczę zegara, wiszącego na ścianie. Po 7 minutach do sali wbiegł Rafał. Nie mam pojęcia w jaki sposób ominął cały personel, ale było mi to obojętne i w tej chwili najmniej istotne. Nie musiałam tłumaczyć mu o co chodzi. Wystarczy, że zobaczył moją nogę i zapłakane oczy. Wiedział czemu tu leżę i dlaczego tak rozpaczam. Nie odzywaliśmy się. Rozumieliśmy się bez słów. Położył się na łóżku obok mnie, przytulił i trzymał mocno za rękę. Nie uspokajał mnie, nie pocieszał. Tego właśnie było mi potrzeba. 


---------------------------------------------------

Jestem zła! Psuję i mieszam. Co myślicie o tym rozdziale? Koniecznie napiszcie w komentarzu! Następna część już niebawem! 
Czytasz + komentujesz = motywujesz!

Mila.

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :D
    Jak ta Karolina mogła to zrobić, no jak? -.- Wredna ...
    Mam nadzieję, że Olga będzie mogła dalej trenować po rehabilitacji. Żal mi jej :(

    Zapraszam do mnie - pojawił się drugi rozdział a w nim - rzecz której chyba nikt się nie spodziewał :D
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Karolina jeszcze nie raz zamiesza w życiu Olgi, to mogę obiecać!
      Właśnie zabieram się za czytanie drugiego rozdziału!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Zagłębiłam się i jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały. Dosyć niespodziewane, ale podoba mi się. Biedna dziewczyna, rehabilitacja na pewno będzie ciężka.

    Przy okazji zapraszam na rozdział drugi - http://absurdalne-wartosci.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! :)
      Drugi rozdział przeczytany i naprawdę mi się podobał! Pozdrawiam!

      Usuń