sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 7

Jest już kwiecień. Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęło tyle czasu. Może to dlatego, że w ostatnim czasie jestem bardzo zabiegana i zajęta. Szkoła, rehabilitacja, którą niedawno rozpoczęłam i nauka do matury. To wszystko sprawiało, że miałam mało wolnego czasu i nie zajmowałam się bzdurami. Może to i lepiej. Dzięki temu, szybciej doszłam do siebie i można powiedzieć, że już pogodziłam się z tym, że już raczej nigdy nie zagram zawodowo w siatkówkę. Dzięki braku wolnej chwili nie myślałam też już o Dawidzie. Czyli to jednak było chwilowe zauroczenie. Nic innego. Wiedziałam, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Z jednej strony powinnam się z tego cieszyć, bo wiadome było, że to się nie może udać i były to tylko nierealne marzenia, ale z drugiej brakowało mi tego. Brakowało mi tęsknoty za nim. Dziwne prawda?
Dziś piątek. Pierwszy raz od wielu dni wyjdę na miasto. Obiecałam Rafałowi, że po szkole pójdę z nim go galerii, bo musiał kupić prezent swojej starszej siostrze, która za tydzień obchodziła urodziny. A kto mógłby lepiej wiedzieć, co kupić kobiecie niż druga kobieta?
Chodziliśmy od sklepu do sklepu w poszukiwaniu idealnego prezentu. Padło na prześliczną, kobaltową sukienkę. 
- Twoja siostra będzie cudownie w niej wyglądać. - odezwałam się, kiedy Rafał płacił za prezent.
- Wszystko dzięki tobie. Ty wypatrzyłaś tą sukienkę. - uśmiechnął się. - Pójdziemy na kawę? Ja stawiam!
- Właściwie to miałam wracać do domu i...
- Nie daj się prosić. Raz udało mi się wyciągnąć cię z domu, więc spędź jeden wieczór ze mną, a nie z nosem w książkach.
- Przekonałeś mnie. - odparłam i ruszyliśmy w stronę kawiarni. 
Zamówiliśmy dwa razy waniliowe latte i usiedliśmy przy stoliku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym oraz sączyliśmy powoli przepyszną kawę, a wokół krzątało się wielu ludzi, zapewne z powodu zbliżających się świąt Wielkanocy. Wszyscy się śpieszyli, popychali i wyrywali z rąk najpotrzebniejsze produkty. Właśnie dlatego nie lubiłam świąt. Niby mają one łączyć i sprawiać, że zapominamy o tym co złe, a tak naprawdę przygotowania do nich przypominają walkę o przetrwanie.
- Teraz Rafała chcesz omamić? - usłyszałam głos zza pleców. - Z Danielem ci się nie udało to za następnego się bierzesz?
- Hej! Karolina o co ci chodzi? - spytał zdezorientowany i zdziwiony zaistniałą sytuacją chłopak. - O czym ona mówi Olga?
- No odpowiedz siatkarko... - mówiła podchodząc do mnie bliżej. - Ach, no tak. Już nie będziesz siatkarką! - chwyciła za filiżankę i wylała mi kawę na białą koszulę. - Ups! Chyba coś się wylało.
- Ty suko, jak możesz! - wstałam i chwyciłam ją za włosy. W tej chwili miałam ochotę wyrwać jej te wszystkie kudły. Co za bezczelny babol! Nie dość, że zniszczyła mi koszulę, to jeszcze specjalnie wspomniała o siatkówce. Jak mogłam przyjaźnić się kiedyś z taką jędzą!?
- Olga, uspokój się! - wołał Rafał i odciągał mnie od Karoliny. Nie powiem, to musiało być niezłe widowisko. Dwie dziewczyny szarpiące się na środku centrum handlowego i chłopak, nieudolnie próbujący je rozdzielić. 
- Lepiej posłuchaj rady i przestań się rzucać, bo chyba niewskazane w twoim stanie. - rzuciła i nonszalancko spojrzała na moją nogę. - Swoje już zrobiłam. Pamiętaj, że to jeszcze nie koniec. A ty - wskazała na Rafała - lepiej uważaj na lafiryndę.
- Ja ci dam lafiryndę. - wysyczałam, próbując oswobodzić swoje ręce z uścisku chłopaka.
Karolina pomachała mi jeszcze ironicznie, kiedy wychodziła z galerii głównym wyjściem. Myślałam, że już zemściła się na mnie i da mi wreszcie spokój, ale chyba się myliłam. Usiadłam na fotelu i odliczałam od dziesięciu do zera, próbując się uspokoić. Nie interesowało mnie już to, że ludzie patrzyli na mnie jak na niezrównoważoną uciekinierkę zakładu psychiatrycznego. To w tym momencie było najmniej ważne.
- Może mi ktoś powiedzieć co tu się wydarzyło?
- Wyjdźmy stąd. Odwieziesz mnie do domu?
- Pewnie, chodź.
Jechaliśmy ulicami Warszawy, a ja opowiedziałam Rafałowi wszystko od A do Z. Od incydentu na urodzinach, aż do pechowego treningu. Jego mina wyrażała niemałe zdziwienie. Nie dziwiłam się, bo ja także nie sądziłam, że osoba, z którą przyjaźniłam się od czterech lat zrobi mi coś takiego. 
Rafał był chyba jedyną osobą, która uwierzyła w moją wersję wydarzeń. Karolina rozpowiedziała o wszystkim w szkole i większość jej uwierzyła. Oczywiście zrobiła to w taki sposób, żeby przedstawić mnie w jak najgorszym świetle. Ona w oczach innych stała się niewiniątkiem, a ja byłam ta zła. Nasza zgrana paczka przyjaciół rozsypała się jak domek z kart i pośród grona znajomych pozostał mi tylko Rafał. 
Zastanawiałam się, kiedy ten koszmar się wreszcie skończy. Kiedy wreszcie będę mogła cieszyć się życiem, a nie martwić każdego dnia. 
Kiedyś nie doceniałam tego co miałam - spokoju i poukładanego życia, ale teraz oddałabym wszystko za chwilę, którą dawniej nazywałam życiem codziennym.


----------------------------------------------------


Jest i siódemka!
Dzisiaj następny rozdział, w którym główne skrzypce gra Karolina. Następne zamieszanie i następna przykrość spotykająca główną bohaterkę. Wiem, że już dużo namieszałam i popsułam, ale taki był ogólny zarys historii. 
Przepraszam Olga, że tak niszczę ci życie!
Jedno pytanie do Was: Jak często chcielibyście, abym wstawiała rozdziały? Sama nie umiem się zdecydować.. Raz/ dwa razy na tydzień, a może rzadziej albo częściej? 
Dzisiaj starcie Skry i Resovii! Wybiera się ktoś na mecz czy kibicuje tylko przez szklany ekran tak jak ja? GoSkra!

Czytasz + komentujesz = motywujesz! 



Mila.

15 komentarzy:

  1. Już nie mogę doczekać się następnego! Pisz szybciutko, bo jest super!
    Zapraszam do siebie, buziaki :*
    http://niemadrugiejokazji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jaka suka z tej Karoliny :o Nienawidzę takich ludzi.
    Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jej nie lubię, ale czarny charakter w opowiadaniu musi być! :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Karolina to wredna suka... Zgrywała przyjaciółkę, a teraz?!
    Sądzę, że już niedługo Dawid przez przypadek spotka się z Olgą :D
    Rozdział świetny ♥♥♥♥ nie mogę się doczekać kolejnego :O szybko dodawaj ! :D

    Zapraszam do mnie :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się domyśliłaś?! Jakiś 6 zmysł czy co? :D
      Dziękuję za miłe słowa ♥ Rozdział jest już napisany, zastanawiam się tylko, kiedy go udostępnić!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. A teraz z kolei Dawida nie było ;) Szczerze, Olga ma strasznego pecha. Przez jedno wydarzenie kompletnie nie z jej winy posypało się jej całe życie... Dobrze przynajmniej, że ma Rafała, taki przyjaciel to skarb :) Czekam na rozdział ze spotkaniem Olgi i Dawida ;)
    Co do częstotliwości - mi obojętnie, jak dodasz, będzie dobrze :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekajcie jeszcze moment, obiecuję już niedługo się spotkają! ♥
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  5. Olga ma wielkiego pecha :/ A ta jej przyjaciółka to niezle ziółko... Ale na szczęście ma Rafała! :D Taki promyczek słońca :D Od razu go polubiłam! :D
    Czekam na rozdział ze spotkaniem Dawida z Olgą, bo coś czuję, że będzie ciekawy... :D
    Co do pytania - mi obojętne, alemoże tak.. dwa razy w tygodniu? :D

    Skra przegrała, niestety :c Ale dla mnie i tak byli zwycięzcami tej "walki" o 1miejsce, bo nie poddali się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dla Was przyśpieszam ich spotkanie i zamiast w 9 rozdziale to będzie w 8, bo widzę, że zainteresowanie jest spore :) Strasznie mnie to cieszy!
      Niestety tym razem nie udało się wygrać, ale to przecież jeszcze nie koniec. Damy rade i Skra jeszcze nie raz pokaże na co ją stać!
      Pozdrawiam! ♥

      Usuń
  6. przyznam że czytając, wzruszyłam się. miałam się za to nie brać, za dużo jak na mnie rozdziałów do nadrabiania, ale szybko się czytało i zdziwiłam się, że gdy chciałam kliknąć nowszy post, jego nie było.
    jak ja doskonale rozumiem Olgę. sama dopiero zaczynam poważną zabawę z siatkówką i domyślam się i po części wiem co to znaczy nie móc grać. to okropne, jakby człowiekowi zabrano duszę i sens życia. z drugiej strony podziwiam ją że się nie załamała psychicznie i jakoś się trzyma. ja nie przeżyłabym takiej sytuacji. nie mów grać to równie dobrze można umrzeć.
    ale za to teraz wie, na kogo na prawdę może liczyć. większość " przyjaciół" odwróciło się od niej, zostali tylko ci prawdziwi. prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie Olga ma cudownego brata. mimo że nienawidzę dzieci, to chyba chciałabym mieć takiego braciszka :)
    dodaję do obserwowanych i czekam na kolejny :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edit:
      nie byłabym sobą, gdybym nie dopowiedziała czegoś pod względem technicznym :)
      przez to, że mnie wzruszyłaś, przymknęłam oko na niedociągnięcia w tekście, o których pewnie wiesz. :) najbardziej zastanawia mnie diagnoza lekarza, jego dziwne przekazanie wyników badań. to co najmniej nienaturalne.
      super że czcionka jest odpowiedniej wielkości i typu, dzięki czemu nie muszę nachylać się nad monitorem czy powiększać do 200% ekranu :) nie myślałaś nad wyjustowaniem tekstu i wstawieniem do nich akapitów? podoba mi się zdjęcie w tle, ale trochę rozprasza podczas przewijania tekstu. unieruchomienie?
      pomyśl nad tym :) nie chcę być złośliwa, tylko poradzić jak blogerka blogerce :)

      Usuń
    2. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jest to powiedziane przez złośliwość. Uwagi ze strony innych są jak najbardziej wskazane i dzięki nim będę starała się co nieco poprawić i udoskonalić! :)
      Pierwszy krok już wykonany! Zdjęcie zostało unieruchomione :) Mam nadzieję, że już nie będzie przeszkadzało i rozpraszało.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. http://urodzilam-sie-zbyt-wrazliwa.blogspot.com/ przychodzę do Ciebie z nowym rozdziałem na Julce i Muzaju <3 Gorąco jak na słonecznej, karaibskiej plaży... a zresztą nie ważne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy ;)
    http://milosc--jest-jak-narkotyk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń